Dzisiaj na garaż wpadł pomocnik numer 2, a zarazem mój pilot Fabian "Kątówka" Pięciak. Zamiast złamanego klucza kupiłem ładną grzechotkę. Jako, że ostatnio nie udało mi się wyrwać belki (zapieczone śruby, nic nie pomagało, ani wd-40 ani coca-cola), pan kątówka chwycił za swe narzędzie pracy i rżnął piękną belkę!
Po wymianie tarcz i... butów robota szła powoli do przodu:
Gdy "pan Kątówka" zawodzi do akcji wkracza prezes garażu:
W końcu! Po dwóch godzinach zabawy z belką, skapitulowała:
W między czasie zdążyłem rozebrać przód kaszelka do końca:
Przed:
Po:
I wybebeszyłem środek do końca:
Pan Kątówka zabrał się za oddzielanie silnika od skrzyni, lecz po długiej męczarni z belką zostawiliśmy sobie ostanie śruby na jutro:
Zasłużona fajka i do domu:
ten sweterek... :| Faust, proszę Cię :D +dumna z Was jestem :D K.
OdpowiedzUsuń