z klapą:
i bez:
Odkręcanie osłony tłumika od góry i od dołu skończyło się... wykruszaniem osłon. Skorodowane kawałki metalu miękkie jak papier:
Łatwy dostęp do silnika, więc zaczynamy akcję. Odpinam wszystkie przewody kable, bla bla.
Wykręciłem dodatkowo osłonę koła zamachowego. Wszystko pięknie ładnie, zostało mi wykręcić belkę i odkręcić silnik od skrzyni biegów, a tu bach! Klucz nasadowy postanowił zastrajkować.
O godzinie 21 raczej nigdzie takiego klucza nie kupię, a więc na dzień dzisiejszy silnik zostaje w takim stanie. Następna operacja wyrywania "serca" w sobotę.
No i na noc coś miłego:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz